Podczas dzisiejszego, drugiego już biegu w nowych butach tak się właśnie czułem. Jeszcze podczas zakupu zastanawiałem się czy ja lubię takie bieganie czy nie, zapomniałem po prostu.
Od roku biegam w dwóch parach butów, jedne są na biegi po trasach w miarę łatwych a drugie do biegania po terenie, lasach itp. Nie oszczędzam przesadnie, ale jestem człowiekiem który nie kupuje tego czego na prawdę mu nie potrzeba. Nowe buty a raczej bon do sklepu sportowego to prezent. Czemu nie, tak to może być 😉

Hoka Matryx
Pisałem wcześniej że nie pamiętałem czy lubię takie lekkie buty, w których czuję dobrze nawierzchnie – o tak i to bardzo, przypomniałem sobie. Niestety nie nadają się na trudniejsze nawierzchnie takie jak piasek, żwir, kamienie itp. Na asfalt czy chodnik są super! Ogólnie na lato (może dla tego były przecenione 30% haha), deszczu nie lubią – maja otwory wentylacyjne w podeszwie 😉
Początek pracy nad powrotem do formy
Ostatnio nic tutaj nie pisałem, ale nie znaczy to że przestałem biegać. Zmniejszyłem trochę częstotliwość i dystanse z powodu innych obowiązków. Dzisiejsza pogoda tchnęła we mnie trochę energii której potrzebowałem aby odbić się od codzienności i zacząć znów pracować nad lepsza formą. Czas wrócić do dawnych dystansów min 20/30km i trochę przyspieszyć. Obecne czasy są dość dziwne i nie wiadomo co przyniesie jutro, ale jedno jest pewne: wiosna już tuż tuż a lato coraz bliżej – trzeba być w dobrej formie. Kiedyś gdzieś już pisałem że uwielbiam biegać o każdej porze roku ale tej chłodnej mam już trochę dość, z resztą moja pralka też… Z niecierpliwością czekam na letnie, cieplejsze dni.
Oddech wiosny
Nie sądziłem że dzisiaj pobiegam, wczoraj zrobiliśmy razem krótka trasę 6km po południu. Nie lubię biegać o tej porze dnia i po jedzeniu ale nie było źle – pobiegane, jest ok. Dzisiaj z rana kiedy mieszkanie oświeciły mi promienie słońca (od tygodnia były deszcze i szarówka) zdałem sobie sprawę z dwóch rzeczy: idę pobiegać koniecznie troszkę więcej niż 6km bo aż żal nie wykorzystać takiej pogody. Druga rzecz to… hmm jak wrócę to będę musiał poodkurzać, przy takim słońcu widać jaka masakra 😉 Co za kołtuny wszędzie…
Pobiegałem 14km, od razu człowiek czuje się lepiej. Później trochę posprzątałem……..
Wydech zimy (aktualizacja)
No tak, minęły dwa dni od tego co pisałem wyżej a dzisiaj wszystko na biało i mróz, wiosna się rozmyśliła no ale to przecież jeszcze nie pora na nią. Nie zastanawiając się w ogóle ubrałem nieco więcej niż zwykle i nabiegu. Buty z dobrym bieżnikiem, nie te co wcześniej i jazda. Było ślisko, trochę „gimnastyki” na lodzie. Początkowo miałem biec trasą w miarę łatwą (chodnik, jezdnia) ale zmieniłem na przełaj po lesie – przyczepność o wiele lepsza na nieubitym śniegu i piękne widoki zimowego lasu…
Z sopelkami w zębach…
Powiedzenie mojego kumpla z młodzieńczych lat… Dziś nabrało znaczenia. Zima na całego (-15), nie mogłem przeoczyć takiej okazji, pobiegałem z 8km po śniegu. W ostatniej chwili zmieniłem kierunek trasy, na początku miałem biec standardową, szybką i krótką ale tak sobie pomyślałem że znów chciałbym zobaczyć sople z wystających rur które ostatni raz widziałem 2 lata temu na mojej starej trasie.
No i udało się, sopelki były, śnieżno biały dywan też, śladów ludzkości brak a wiec bylem pierwszy dziś w tym miejscu raczej… Super bieganko….