Za oknem wreszcie prawdziwa jesień. Uwielbiam biegać kiedy w powietrzu czuć mrozek. Lepiej mi się wtedy oddycha i ciało jakoś tak inaczej na wysiłek reaguje. Nie jest ociężale i bardziej odporne na zmęczenie. A może tylko mi się tak wydaje. Nie zmienia to jednak faktu że bieganie w niższych temperaturach zawsze było dla mnie przyjemniejsze. Uśmiecham się na myśl o czekającym mnie 3 dniowym biegu przez pustynie.
Na zachodzie
Jesienią słońce pojawia się na niebie później szczególnie tu na zachodzie:). Czasami mam problem z podniesieniem się rano z łóżka. Godzina 7 rano a za oknem jeszcze ciemno – ale jak mus to mus:). Pociesza mnie myśl że po skończonym biegu będzie pięknie – jeśli tylko nie będzie padał deszcz – rzecz jasna.
Dusze niespokojne
Prawie zawsze biegam z Nim. Lubię to ale czasem zdarza się że o coś w trakcie biegu się pokłócimy. Możecie mi wierzyć bądź nie – kiedy tak się dzieje sprawdzam swoje tętno – które, zawsze nawet w kłótni jest takie jak powinno być 130 – 140 BPS :), ale ja nie o tym…
Samcza dominacja
Nie wiem czy wy też biegacie w parach i czy u Was jest podobnie – zwracam się głównie do Pań. Zauważyłam że podczas każdego biegu – Mój zawsze musi być minimum pół metra przede mną. Zazwyczaj nie zwracam na to uwagi, ale czasami mi to przeszkadza, zwłaszcza wtedy gdy nie muszę się spieszyć do pracy – bo jest to mój dzień wolny. Moge sobie wtedy pozwolić na wolniejsze bieganie, które też jest super przyjemnością. Od czasu do czasu podczas joggingu, chciałabym z Nim odrobinę pogadać. A kiedy z kimś rozmawiam lubię widzieć twarz zainteresowanego, bądź odchodzi bok jego twarzy jak do niego mowie:). Tak właśnie było ostatnio, jak na złość wybraliśmy 15 km trasę:). Przed nami około 1h15 min biegu; kupa czasu no i tak bez gadania trochę ciężko. Zwłaszcza kiedy na drodze pełno kolorowych liści, których widok po jakimś czasie sprawia że przed oczami zaczynasz widzieć kolorowe plamki. Ja w takich momentach żeby nie paść na twarz lubię pogadać.
8 kilometr
No wiec około 8km oznajmiłam powiem Swojemu że chciałabym żeby trochę zwolnił byśmy mogli biec równo. Być może źle zaczęłam bo rzuciłam tekst że nie mogę z nim biegać bo zawsze jest pół metra przede mną i ciężko mi się gada z jego plecami. BOOM. Och ja nieszczęsna – niewłaściwy dobór słów. Czasem tak się zdarza – takie przejęzyczenie – zdawałoby się – niewinna głupotka a wywołuje wojnę. Mój zaczął się buldoczyc, – od słowa do słowa (zaznaczę że tętno miałam non stop takie same :)) – zaczęliśmy się kłócić. PODCZAS BIEGU!!! Oczywiście ukończyliśmy go oddzielnie. Jak na ironie byłam pierwsza na mecie, czasami lekka sprzeczka potrafi dodać kopa.
Smile and Run
Zazwyczaj unikam takich sytuacji. Biegam; bo w ten sposób cała skumulowana po tygodniu pracy, negatywna energia paruje wraz z potem. Nie lubię kończyć biegu w złym humorze. Czasami więc podczas wysiłku jak czuje że coś wisi w powietrzu zamykam gębę na spust i skupiam się na pejzażu. Pogadać z Moim mogę zawsze przy śniadaniu.