Truchtem w stronę wstającego słońca

, ,

Wcześniej wspominałam już że przygotowuje się do Maratonu. Biegam co najmniej 3 razy w tygodniu (najczęściej w towarzystwie mojego), trasy o różnej długości zazwyczaj 8km – 10km. Nie ukrywam że lubię te dystanse. Jednak przygotowując się do królewskiego biegu trzeba przebiec choć raz 20, 25, 30, 35 i 42 km. W tym tygodniu miało być 30km, niestety dwa dni przeleżałam w łóżku z bolącą głową i cieknącym nosem. Dopiero w sobotę poczułam się lepiej, jednak sił ani czasu na 30stkę nie mieliśmy, wiec zrobiliśmy 12stke – było bajkowo.

Przed wschodem słońca

Godzina 6:16 – start. Na początek swobodna rozmowa i żarty a potem przyśpieszenie i raczej skupianie się na otaczających nas widokach niż na gadaniu. A było co oglądać. Piękne jest moje miasto na co dzień w świetle dnia, ale widok wstającego jeszcze leniwie oświetlającego porastające wokół miasta lasy – słońca, jest wspaniały i zasługuje na zdjęcie, które na pewno do tego teksu dołączę.

Energiczny trucht

Tempo biegu było dosyć energiczne ale nie wykańczające; a sam jogging był czystą przyjemnością. Uwielbiam kiedy po biegu szczypią mięśnie. Ten moment w którym oddech się uspokaja. Kiedy po wysiłku poświęcasz kilka minut na rozciągnięcie mięśni. Po takim joggingu mam wrażenie że mogę zrobić wszystko, że teraz mogę zacząć dzień i że na pewno będzie on dobry…

Kto by pomyślał.

Menu

Nasz blog używa plików cookies. Więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close