Pierwsze 10km zaliczone

, , , ,

Jako początkujący amator stwierdzam że bieganie jest cool! Taka (nie)prosta rzecz a cieszy i uzależnia 😉 To był mój cel od ponad miesiąca i zastanawiałem się kiedy uda mi się tego dokonać bez tzw. przesadzania, na spokojnie i bez większego wysiłku. Tak więc dziś dnia 04.12.17 udało się.

Dawniej

Trzy miesiące temu moje życie codzienne wyglądało zupełnie inaczej i wtedy jeszcze bym nie pomyślał że dzisiaj będzie inaczej. Zacznę od tego że moje wcześniejsze przyzwyczajenia nie należały do tych rozsądnych, paliłem papierosy już od bardzo dawna, przeważnie paczka dziennie. Ze trzy browarki (bywało więcej) z wieczora nie były niczym nadzwyczajnym. I tak się żyło z dnia na dzień, mięsień brzuszny no i cały ja byliśmy coraz więksi. Często myślałem o zmianie trybu życia jednak na myśleniu się kończyło. Na basen to jeszcze nie teraz bo trzeba trochę kilo zrzucić, na rower to nie ta pora roku itp. Tak to wyglądało, błędne koło.

Dziś, bieganie

Jest bardzo inaczej. Motorem czy kopniakiem w dupsko który spowodował zaczepienie się we mnie myśli sportu i rywalizacji było jedno wydarzenie (bieg w terenie, lasy, góry… na 7 km) w którym zgodziłem się wziąć udział. Im bliżej było do tego wydarzenia tym bardziej byłem na nie, ale w końcu się przemogłem. Nie pamiętam jaki to był dzień, ale przestałem palić. Od zawsze sądziłem że jakikolwiek sport i palenie to złe połączenie, dla tego nie sportowałem hehe. Obecnie tak sobie wbiłem do głowy że nienawidzę papierosów, śmierdzi mi to i brzydzi, w ogóle nie ciągnie. Kolejnym etapem było początkowo całkowite usunięcie browarka czy innych alkoholi z diety. Pierwszy tydzień nie był łatwy, detoks – zaczynałem życie na nowo. Takie miałem wrażenie – nowe zapachy (normalne podobno przy rzucaniu palenia), jakoś inaczej postrzegałem rzeczywistość. Być może te pety mi ją przysłaniały. Braki związane z dawnymi przyzwyczajeniami zastąpiłem sobie sportem a konkretnie bieganiem – tak na początek.

Trudne początki, ale coraz lepiej

Było bardzo ciężko, pierwsze biegi to była dla mnie masakra – wydajność bardzo słaba. Szybko jednak zacząłem fajnie panować nad oddechem, poznałem swoje tępo i możliwości. Nie chcę i nie robię z siebie zapalonego biegacza, nie potrzebuje plakietek czy numerków – robię to dla siebie. Startowałem już w międzyczasie w kilku oficjalnych biegach gdzie udział brało +/- 2000 osób i doszedłem do wniosku że nie dla mnie te przepychanki, chociaż plusem jest tutaj rzeczywista rywalizacja. Osobiście wolę jednak biegać sam, wtedy mam czas aby myśleć nad wieloma rzeczami i często znajduję rozwiązanie różnych problemów nad którymi głowiłem się wcześniej. To jest ten czas kiedy mój mózg jest pełen ciekawych pomysłów i za to miedzy innymi to kocham. Z czasem chcę uruchomić inne sporty, kiedy już nabiorę trochę kondycji a tymczasem kontynuuje bieganko bo przed wakacjami czeka mnie bieg na 20km 🙂

Menu

Nasz blog używa plików cookies. Więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close